W Białymstoku uroczystości upamiętniające czerwcowe deportacje na Wschód z lat 1940-1941
Białostocki Grób Nieznanego Sybiraka to jedyny w kraju taki pomnik. Jego najważniejszą częścią jest wysoki krzyż, przy którym są złożone urny z prochami nieznanych osób, które zginęły na terenie byłego ZSRR. Na murze wokół pomnika znajdują się tablice poświęcone osobom ważnym dla środowiska sybirackiego.
"To jest bardzo ważne, żeby w dzisiejszym, współczesnym świecie nie relatywizować zbrodni. Trzeba głośno mówić o tym, kto był katem i kto był ofiarą. W tym wypadku katem był Związek Radziecki i wszyscy włodarze, którzy to zaplanowali, a z drugiej strony ofiarami byli mieszkańcy Rzeczypospolitej, także województwa i miasta, w którym dzisiaj żyjemy" - mówił wojewoda podlaski Jacek Brzozowski.
"Pamiętamy o tym, tym bardziej, że Białystok to miejsce, które jest szczególnie predystynowane do tego, aby obchodzić właśnie pamięć +Golgoty Wschodu+, czyli tych, którzy tam cierpieli na nieludzkiej ziemi" - powiedział prezydent miasta Tadeusz Truskolaski.
Zwrócił uwagę, że z terenów wschodnich II RP wywieziono najwięcej osób; w Białymstoku jest Muzeum Pamięci Sybiru, przypominające tragiczną historię tamtych lat. Prezydent Truskolaski zwracał uwagę, że uroczystości to nie tylko pamięć o tych, którzy "nie zasłużyli na cierpienia", ale i lekcja historii dla młodych ludzi.
"Pamiętajmy o tym, że ani pokój, ani wolność, ani demokracja nie są dane raz na zawsze. Musimy o tym przypominać, szczególnie właśnie młodym pokoleniom, żeby szanowały te wartości" - mówił Truskolaski.
W tym roku przypada 85. rocznica trzeciej masowej deportacji i 84. rocznica czwartej deportacji, którą przerwał wybuch wojny Niemiec z ZSRR.
Historycy przypominają, że trzecia akcja deportacyjna (ostatnia z trzech przeprowadzonych w 1940 roku) objęła głównie tzw. bieżeńców, czyli uciekinierów spod okupacji niemieckiej, wśród których dwie trzecie stanowili Żydzi. Ofiarami tej wywózki stało się wielu przedstawicieli inteligencji, m.in. lekarze i ludzie nauki. Trafili na Syberię.
Jak powiedział dziennikarzom dyrektor Muzeum Pamięci Sybiru prof. Wojciech Śleszyński, była to tzw. deportacja sanitarna - Sowieci wywozili osoby z dużych miast na ziemiach wschodnich przez nich okupowanych, bo brakowało mieszkań dla sowieckich urzędników, którzy mieli tam przybyć.
Ostatnia, czwarta deportacja, zaczęła się 20 czerwca 1941 roku – w przeddzień wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej. Była wymierzona w rodziny i osoby związane z deportowanymi wcześniej grupami ludności. Akcja zaczęła się w krajach nadbałtyckich i tam została przeprowadzona do końca; na ziemiach polskich przerwał ją wybuch wojny. "Tu, na dawnych ziemiach kresowych II RP Sowieci nie zdążyli dokończyć tej czwartej deportacji" - dodał Śleszyński. (PAP)
rof/ agz/
